5 grup „zdrowych” produktów, które rujnują Twoją dietę cz.1
Aktualizacja: 3 kwietnia, 2024
Dieta to nie tylko okresowa tabela żywienia, to styl odżywiania, który przechodzi w nawyk stosowany do końca życia. Dotyczy dokonywania odpowiednich wyborów, sięgania po zdrowe produkty i co najważniejsze – świadomości żywieniowej. Pomimo współcześnie panującej mody na zdrową żywność i bycie fit, sporo osób wciąż sięga po produkty, które tylko z pozoru wspomagają dietę i przyczyniają się do zdrowej odtłuszczonej sylwetki. Zapoznajmy się z największymi zdrowotnymi pułapkami.
Owoce w diecie redukcyjnej
Podejrzany: fruktoza
Nie śmiem twierdzić, że rodzime krajowe owoce są niezdrowe – wręcz skłaniam się ku stwierdzeniu, że są niezbędne w diecie człowieka, chcącego odpowiednio funkcjonować, ze względu na bogactwo witamin, minerałów, cennych składników i błonnika. Mimo to są one wg mnie ogromną dietetyczną pułapką i rujnują większość wspaniale wyglądających diet. Powód jest prosty – fruktoza.
Fruktoza jest cukrem prostym, który zazwyczaj jest magazynowany na potrzeby energetyczne i nieprzetwarzany bezpośrednio na energię. Najczęściej jego pokłady znajdują się w wątrobie i mięśniach, jednak tutaj jest haczyk – dotyczy to tylko osób aktywnych fizycznie i spożywających owoce WYŁĄCZNIE PO WYSIŁKU FIZYCZNYM. Dopuszczalne jest również spożycie niewielkiej porcji owoców z rana – jednak powinny być to głównie owoce zawierające duże ilości antyoksydantów, takie jak: borówki, owoce leśne, maliny, porzeczki, truskawki itp. Każda inna pora na spożycie owoców zwiększa prawdopodobieństwo zmagazynowania energii z nich pozyskanej – w postaci tkanki tłuszczowej. Bardzo zgubne jest popularne spożywanie jabłek przed posiłkiem, gdyż pomimo iż wypełniają one żołądek i zaraz po jego zjedzeniu zjemy mniejszą porcję posiłku to jednak pobudzają one apetyt i sprawiają, że później np. na kolację możemy zjeść już o wiele więcej niż zamierzaliśmy.
Wyjątkiem od reguły są grejpfruty, których regularne spożywanie potrafi obniżyć poziom cukru we krwi oraz wspomóc proces odchudzania z powodu zawartości substancji, wspomagających metabolizm tłuszczów i przyspieszających przemianę materii. Osobiście spożywam od czasu do czasu ćwiartkę grejpfruta posypaną cynamonem, co znacznie obniża chęć na przekąszenie czegoś słodkiego, a jednocześnie kontroluje poziom cukru we krwi.
Podsumowując: owoce w zbyt dużych ilościach na diecie odchudzającej nie zawsze są dobrym rozwiązaniem. Warto pamiętać o ich kaloryczności i fruktozie, która nie wykorzystana w czasie treningu szybko może zamienić się w tkankę tłuszczową. Warto także wybierać owoce o niskim indeksie glikemicznym jak borówki, owoce leśne, maliny. .
Zdrowe tłuszcze w diecie redukcyjnej
Podejrzany: nadmierna ilość
Zdrowe tłuszcze są zdrowe, jeśli są spożywane w ilościach odpowiadających zapotrzebowaniu energetycznemu. Niewiele osób zdaje sobie sprawę, że łyżka oleju potrafi zawierać do 100 kcal, a prawdopodobnie takich łyżek do sałatki jesteśmy w stanie dać o wiele więcej, jeśli w ogóle mierzymy jego ilość w ten sposób, a nie lejemy „na oko”. Dodatkowo oblizywanie sztućców po korzystaniu z oleju, masła itp. podczas przygotowywania posiłków, nieświadomie przemyca do naszej diety sporą dawkę kalorii, dzięki czemu łatwo o nadwyżkę.
Należy sobie uświadomić, że 2–3 łyżki zdrowych olei w ciągu dnia to dawka maksymalna, przekraczanie jej nie ma żadnego sensu. Dodatkowo spożywanie odpowiednich frakcji kwasów tłuszczowych jest nie lada wyzwaniem, wbrew pozorom stosowanie w diecie tylko i wyłącznie oliwy z oliwek czy tylko kwasów omega 3 potrafi zaburzyć gospodarkę hormonalną i funkcjonalną organizmu. Aby odpowiednio wykorzystać zdrowe tłuszcze, musimy dostarczyć organizmowi wszystkich ich frakcji w stosunku 1:1:1 (nasycone: jednonienasycone: wielonienasycone). Można wyobrazić sobie, że dzienną dawkę zdrowych tłuszczów powinna nam dostarczyć: 1,5 łyżki oliwy z oliwek, 1,5 łyżki oleju lnianego i 1,5 łyżeczki oleju kokosowego.
werdykt: tłuszcze na diecie w kontrolowanych ilościach i proporcjach 1:1:1, w ilości nie większej niż 1 g/kg masy ciała.
Nabiał w diecie redukcyjnej
podejrzany: hormony i nietolerancja
Nabiał przechodzi swoje wzloty i upadki, jednak prawda jest taka, problemem nie jest sam nabiał a proces jego produkcji i dodatki, o jakie jest w tym procesie wzbogacany.
Produkty nabiałowe są produktami wysokobiałkowymi, za co cenią je osoby uprawiające sport i pragnące zgubić parę kilogramów. Muszę was jednak zmartwić – nie jest to białko dobre jakościowo. Mimo, że kazeina występująca np. w serach twarogowych cechuje się długą wchłanialnością, co jest ogromną zaletą podczas spożywania jej na noc, stosunek aminokwasów zawartych w tym białku nie odpowiada stosunkowi, jaki nasz organizm potrzebuje, aby to białko dobrze wykorzystać. Dodatkowo twaróg potrafi bardzo długo zalegać w jelitach, powodując wzdęcia, dyskomfort i pewne problemy trawienne. Niestety na twaróg również należy uważać i nie spożywać go w zbyt dużych ilościach jeśli chcemy uniknąć kłopotów trawiennych.
Nabiał jest faszerowany ogromnymi ilościami hormonów, antybiotyków i substancji, które powodują tragiczne skutki w naszych układach hormonalnych. Jednorazowa dawka nie jest w stanie wyrządzić krzywdy, jednak np. przetworzone mleko spożywane codziennie w ilościach min. 100 ml potrafi rozstroić poziom kobiecych hormonów, a nawet zaburzyć proces miesiączkowania. Szczególnie ważne jest eliminowanie nabiału u kobiet w okresie menopauzy, ponieważ zawarte w nim prohormony mogą powodować otyłość brzuszną i uczucie twardości oraz napięcia w podbrzuszu. Jeżeli masz dostęp do produktów własnych lub sprawdzonych – ekologicznych, korzystaj z nich jak najczęściej.
werdykt: produkty nabiałowe może i są wysokobiałkowe, jednak białko to jest niskiej jakości (słabe proporcje aminokwasów z przewagą siarkowych substancji) i ma nikły wpływ na budowę masy mięśniowej oraz regenerację. Dla osób regularnie uprawiających sport może okazać się niewystarczające. Ze względu na możliwe problemy trawienne, także osoby o umiarkowanej aktywności fizycznej nie powinny z nim przesadzać.
Produkty EKO w diecie redukcyjnej
Podejrzany: szkodliwe substancje
Sama osobiście lubię robić zakupy w sklepach ekologicznych jednak zazwyczaj kończą się one wyjściem z pustym koszykiem – dlaczego? Wchodząc do sklepu eko oczekujemy zdrowych, pozyskiwanych naturalnie produktów, bez dodatków chemicznych, polepszaczy czy konserwantów. Szczególnie dotyczy to owoców i warzyw oraz produktów bezpośrednio od producenta – nieprzetworzonych.
Tak powinno być, a jak jest naprawdę? Sklepy ekologiczne pełne są pseudozdrowych produktów, które może i są „bez cukru”, „bez benzoesanu sodu” i „bez glutaminianiu sodu”, ale, czy wiele produktów obecnie w ogóle zawiera te substancje? Producenci korzystają z chwytliwych haseł przyciągając nas i nakłaniając do zakupu, a co za tym idzie – inkasując nasze pieniądze i zarabiając na naszej nieświadomości. Spora ilość produktów „ekologicznych” zawiera wciąż ekstrakty słodowe, skrobię modyfikowaną czy np. wodorowęglan sodu, które są zmorą dla naszego układu trawiennego i naszej diety. Dodatkowo ceny produktów ekologicznych przewyższają najśmielsze oczekiwania, a co najważniejsze – znacznie przewyższają możliwości finansowe przeciętnej osoby zamieszkującej w Polsce. Przykładowo – ceny bananów ekologicznych dochodzą do 20 zł za kg! (nieekologiczne 3–5zł/100g). Cena ekologicznych orzechów brazylijskich to nawet 20 zł za 100g (nieekologiczne 6–7 zł /100g). Nie wspomnę już o tym, jak wygląda procedura otrzymywania licencji gospodarstwa ekologicznego – w skrócie jednak mogę jedynie polecić, aby aż tak bardzo nie przywiązywać uwagi do produktów tego typu.
Podsumowując – o wiele zdrowiej dla naszych portfeli i dla naszego ciała, będzie kupowanie produktów z uwzględnieniem ich składu, unikaniem substancji szkodliwych i w miarę możliwości nabywaniem produktów warzywno–owocowych na targach lub od zaprzyjaźnionych rolników. Nie unikniemy w 100% szkodliwych substancji i zanieczyszczenia środowiska, próbujmy więc jedynie eliminować jego wpływ nie dając się przy tym nabrać na triki producentów żywności ekologicznej.
werdykt: jeśli nie jesteś pewna/pewien co do jakości kupowanych produktów oraz nie masz sporych zasobów finansowych pozwalających na ich wybory – lepiej zrezygnuj z zakupów w sklepach ekologicznych. Dokonuj natomiast świadomych wyborów i kupuj chociaż owoce, warzywa oraz mięso z hodowli pewnych i certyfikowanych.
Zamienniki cukru w diecie redukcyjnej
Podejrzany: sorbitol, mannitol, syrop glukozowy i inne zamienniki cukru.
Któż śmie twierdzić, że miód może być przyczyną nadwagi, a stewia może powodować wzdęcia i problemy z układem trawiennym? Oczywiście nikt nie przyzna, że te dwa stwierdzenia mają jakikolwiek sens, dopóki nie uświadomi sobie, jak duże ilości tych produktów spożywa na co dzień.
Cukier sam w sobie nie jest aż tak zły, oczywiście w odpowiednich ilościach. Jest to bezpośrednie paliwo dla naszego mózgu i neuronów (glukoza) oraz główne źródło energii wykorzystywanej na co dzień przez nasz organizm. Największym problemem okazuje się być nie cukier, który w postaci fruktozy obecny jest także w owocach, a jego substytuty, których nazwy producenci (znów) wykorzystują, by oszukać nasz zmysł wzroku. Któż bowiem wertując skład danego produktu i napotykając tajemnicze substancje, takie jak: ksylitol, mannitol, słód kukurydziany, sorbitol melasa czy dekstroza skojarzy je z cukrem? Przeciętny konsument nie interesujący się rynkiem żywności, dietetyką czy produkcją żywności nie może tak naprawdę wiedzieć, co kryje się za niektórymi nazwami przedstawianymi na etykietach. Czy produkt słodzony jest fruktozą czy glukozą, czy oligofruktozą, to jedno i to samo pod względem przetwarzalności – efektem końcowym katabolizmu będzie zazwyczaj glukoza. I tu wracamy do punktu wyjścia.
Dodatkowo bardzo częstym dietetycznym błędem jest zaprzestanie używania cukru na korzyść słodzików, wydających się być „odchudzającymi” i niemającymi wpływu na organizm. Prawda jest jednak inna, wiele produktów typu light, dietetycznych czy bez cukru zawiera słodziki, takie jak np. wspomniany już sorbitol, które nie są obojętne dla organizmu. Są one posądzane o wywoływanie wzdęć, biegunek oraz bólu brzucha już w niewielkich ilościach. Może przyczyniać się do zahamowania procesu wykorzystywania kwasów tłuszczowych ze zmagazynowanych zapasów, oszukując układ trawienny.
Herbatę lepiej już posłodzić miodem, który zawiera oprócz cukru także wiele witamin i składników mineralnych, pomagających utrzymać nasz organizm w świetnej kondycji. Oczywiście po otwarciu słoika z miodem należy powstrzymać się od jego podjadania, co może okazać się trudne dla wielu osób. Zbyt duża jego ilość przyniesie oczywiście negatywne konsekwencje dla naszej sylwetki.
Podsumowując – jedzmy cukier i jego substytuty, ale pozwalajmy sobie na niego w rozsądnych ilościach i tylko w porach około treningowych lub po aktywności fizycznej. Osobie nieaktywnej fizycznie cukier jest potrzebny w wyjątkowo niewielkich ilościach głównie w celu prawidłowego odżywienia mózgu.
werdykt: cukier krzepi i jest potrzebny do życia, jeśli jesteś na diecie, wyeliminuj całkiem słodziki i inne słodkie zamienniki, w zamian za to spróbuj używać naturalnie słodkich produktów jak np. owoce o niskim indeksie (owoce leśne, borówki, maliny) lub po prostu stopniowo eliminować go z diety i urozmaicać smaki ciekawymi przyprawami.
Zdrowe produkty, które względnie mogą takie być, czasami rujnują całe dietetyczne wysiłki, powodując wręcz odwrotne skutki od zamierzonych. Czasem warto uważnie przyjrzeć się swojej diecie i wybierać te produkty żywnościowe – które są najtrudniejsze do przetworzenia. Umiejętne wybieranie i komponowanie posiłków, może nie tylko przyspieszyć proces budowania sylwetki, ale również poprawić nasze zdrowie, co jest zdecydowanie wyższym celem niż sama utrata tkanki tłuszczowej.
W kolejnej części zajmę się kilkoma pojedynczymi produktami, które w szczególny sposób niweczą proces gubienia tkanki tłuszczowej, a są namiętnie przez nas przedawkowywane.