Budowa obrazu własnego ciała i jego wpływ na postrzeganie siebie
Wiem, że nie powinnam tu pisać, ale od jakiegoś czasu odchudzam się. Każdy mnie ochrzania, a ja uważam się za osobę grubą (…)
Jak na zamówienie, dotarła do mnie ta wiadomość w przeddzień rozpoczęcia pisania tego tekstu. Autorką jest młoda dziewczyna o wadze dużo poniżej normy, fachowo określanej jako stan niedożywienia. Co jest nie tak, że widząc się w lustrze, pomimo ewidentnych cech wychudzenia, kobiety nadal postrzegają się jako otyłe?
Nie będę tu pisać o anoreksji, choć zapewne czytelnikowi przebiegła już ta myśl przez głowę. Istnieje grono dziewczyn, których obraz swojego ciała zdaje się być mocno zdeformowany, choć ciężko mówić tu o zaburzeniach odżywiania.
Obraz ciała
Obraz ciała definiuje się jako „wyobrażenie własnego ciała, jakie tworzymy w naszym umyśle” (Ogden, za Schilder 1950). Możemy go rozpatrywać na trzech płaszczyznach.
- Po pierwsze w sferze poznawczej, skupimy się na percepcji własnego ciała: co o nim myślimy, jakie ono jest.
- Aspekt emocjonalny obrazu ciała określony jest nie tylko przez stopień zadowolenia lub nie z jego wymiarów (jak u autorki malia: duże niezadowolenie), ale również przez stany emocjonalne, bardzo często lękowe. Kobiety najczęściej wyrażają silny lek przed przytyciem, mężczyźni przed utratą masy ciała.
- Trzecim aspektem obrazu własnego ciała będzie nasze zachowanie (wymiar behawioralny), czyli jakie wykonujemy działania, aby zbliżyć naszą wizję obrazu własnego ciała do ideału. Tutaj jest miejsce dla podejmowanych wysiłków na siłowni, wszelkich diet cud czy zachowań kompensacyjnych.
Kształtowanie obrazu ciała
Obraz ciała kształtuję się przez całe życie. Istotne znaczenie mają zdobywane doświadczenia.
- Pierwsze kontakty z opiekunem są niezwykle znaczące, ale nawet pełna czułości opieka nie chroni nas przed nieadekwatnością obrazu swojego ciała.
- Z doświadczenia wiem, że prym wiodą tutaj nauczyciele wf-u. Większość moich klientek z żalem opowiada o bezpardonowych określeniach i „motywacjach” na tych lekcjach. Czasami wręcz zahaczających o agresję słowną. Niezbyt to budujące, choć mam nadzieję, że współcześni pedagodzy mają więcej taktu i wyczucia.
- Równie często jako silnie stresogenne i w konsekwencji zniekształcające nasz obraz własnego ciała mają pielęgniarki oraz publiczne mierzenie i ważenie uczniów. To też temat na książkę.
- Duże znaczenie w kształtowaniu się obrazu własnego ciała przypisuje się również okresowi dojrzewania i przeżyciom traumatycznym. Oczywiście pozostaje masa niezrzeszonych czynników. Małe doświadczenia, słowa wypowiedziane bezmyślnie, złe spojrzenie, niemiły komentarz wpadający na podatny grunt. Tak naprawdę czasem wystarczy niewiele.
- W końcu na obraz naszego ciała (i nasz stosunek do niego) istotny wpływ mają media. Z jednej strony demonstrując nam, że tylko piękne i szczupłe kobiety (piękni i umięśnieni mężczyźni) mają szansę coś osiągnąć w życiu. Z drugiej strony photoshop stawia nam nierealistycznie podniesione poprzeczki.
Z wiekiem rozbieżność pomiędzy własnym wizerunkiem, a realnym obrazem własnego ciała staje się coraz mniejsza. Największe dysproporcje obserwuje się u adolescentek, a także wśród kobiet pomiędzy 20 a 25 rokiem życia (bad. A.Rybicka-Klimczyk,A.Brytek-Matera).
Oddziaływanie obrazu ciała na obszary życia
Chcąc uniknąć lęków i dyskomfortu związanego z naszym „nieoptymalnym” wyglądem, zaczynamy działać. Nieadekwatny obraz własnego ciała zmusza nas do zachowań, mogących zagrozić naszemu zdrowiu i w konsekwencji życiu, restrykcyjnych diet, sięgania po środki przeczyszczające czy stosowaniu nadmiernego wysiłku fizycznego.
Kolejnym obszarem, na którym zaburzenie obrazu własnego ciała sieje spustoszenie, to nasze życie towarzyskie i społeczne. Nie spotykamy się ze znajomymi, bo się wstydzimy, znów będą widzieć we mnie grubą krowę. Nie wyjdę na miasto z przyjaciółmi, bo przecież nie zjem pizzy, a pewnie usiądziemy w pizzerii. Nawet kawa jest podejrzana, bo na jakim mleku ją robią? W krytycznych sytuacjach takie myślenie całkowicie burzy nasze funkcjonowanie. Miałam okazję pracować kiedyś z kobietą, która nie mogła normalnie funkcjonować w pracy, ani wypełniać najprostszych obowiązków, jak mówiła: „nie mogę się na niczym skupić, ciągle myślę tylko o tym, żeby nie przytyć. Nie jem w pracy, bo boję się spojrzeń innych ludzi. Oni widzą, że przytyłam.” Dodam tylko, że dziewczyna również, jak i autorka cytowanej tutaj wiadomości, była bardzo szczupła.
Obserwując zachowania dziewcząt, ich pełne lękliwości myślenie o swoim ciele, mam wrażenie, że wraz z rozwojem cywilizacji coś gubimy. Nasze ciało przestało być naszym partnerem, coraz częściej staje się wrogiem, z którym zmagamy się dzień po dniu. Myślę więc, że najwyższy już czas wrócić do podstaw i na nowo pokochać, czy choćby zaakceptować siebie. Natomiast gigantyczne pokłady energii, do tej pory spożytkowane na walkę z ciałem, przenieść na inne wartościowe dla nas cele.