Miłość matki w profilaktyce zaburzeń odżywiania
Aktualizacja: 20 września, 2022
Pierwsze doznania dziecka zdobywane z pomocą opiekunów zostają z nim na całe życie. Stanowią podstawę dla zrozumienia siebie, swoich potrzeb, a w końcu sposobu postrzegania swojego ciała. To od rodziców zależy, czy w przyszłości dziecko będzie określać się jako pulchne czy jako otyłe, szczupłe czy chude. Od nich zależy również czy stosunek do swojego ciała przepełni akceptacją i miłością, czy niechęcią i złością. Moc tych pierwszych kontaktów, dodawać będzie dziecku sił lub podcinać mu skrzydła w przyszłości. Stopień adekwatności zbudowanego na tej podstawie obrazu własnego ciała do rzeczywistego wyglądu oraz miara akceptacji własnego ciała będzie go chronić, bądź pchać w kierunku zaburzeń odżywiania.
Poczucie bezpieczeństwa
Z plątaniny odczuć, dźwięków, obrazów i zapachów w pierwszych wrażeniach nowonarodzonego dziecka wyłaniają się trzy stałe punkty. Głos matki, jej zapach i smak jej mleka, które dają małemu poczucie bezpieczeństwa i stałości. Dziecko początkowo nie rozróżnia wrażeń płynących z własnego ciała od tych z otoczenia. Aby zrozumieć odczucia dziecka musielibyśmy wyobrazić sobie zatłoczony dworzec w Bombaju, gdzie w chaosie niezrozumiałych słów, nowych zapachów ogólnego zamieszania, nowej temperatury, nieznanej nam wilgotności powietrza, ferii szalonych barw możemy dostrzec jedynie „EXIT”. To miejsce staje się naszym jedynym „punktem zaczepienia”. Miejscem, od którego możemy zacząć przyswajanie i układanie tej nowej, dziwnej rzeczywistości. Podobnie matka staje się dla dziecka drogowskazem, punktem odniesienia. Najczęściej czułym szeptem zaczyna uspakajać zapłakane dziecko. Maleństwo znów czując jej zapach i obecność ponownie czuje się bezpiecznie. A co się dzieje kiedy nikt nie przychodzi, kiedy wołania dziecka pozostają bez odpowiedzi lub kiedy przychodzi nieczuła matka, zła, pełna napięcia i zdenerwowania? Wtedy dziecko już od pierwszych dni musi radzić sobie samo. Brakuje mu punktu zaczepienia gwarantującego poczucie bezpieczeństwa, świat staje się zagrażający i nieprzewidywalny. Ciężko w takim świecie odnaleźć swoje odczucia, ciężko doszukiwać się w nich znaczenia, skoro nie mają żadnej skuteczności.
Poczucie własnej nieskuteczności zazwyczaj leży u progu zaburzeń związanych z odżywianiem czy postrzeganiem swojego ciała. Przejawia się to w słowach klientek: „Wiem, że wszystko zależy ode mnie, ale nie mam nad tym żadnej kontroli”. Tak więc jako matki, ojcowie czy inne ważne dla maleństwa osoby, skupmy się na tym, co dziecko chce nam przekazać, reagujmy czule, pomagajmy im się odnaleźć w tym nowym dla nich świecie.
Rola dotyku
Kolejnym krokiem profilaktyki jest nasza pieszczota. Dziecko odbiera świat jako całość i jak pisałam wcześniej początkowo nie potrafi określić, które wrażenia, odczucia, dźwięki płyną z zewnątrz, a których sam jest autorem. Czułe głaskanie matki, ciepły dotyk odczuwany na skórze pomagają dziecku określić granice własnej cielesności. Gesty te mają jeszcze jedną wartość, kształtują odczucia dziecka w stosunku do własnego ciała. Opiekunka traktując dziecko z czułością, pozwala mu na zaakceptowanie własnego ciała, pozwala dziecku odkryć swoje ciało jako niezagrażające źródło przyjemności. Dzieci, które nie zaznały takiej czułości, nie potrafią odbierać swojego ciała w taki sposób. Wyobraźmy sobie matkę zmęczoną, zdenerwowaną bądź żyjącą w stanie permanentnego lęku, jej dotyk będzie inny. Zamiast czułości pojawią się szybkie gwałtowne ruchy, niemożliwe do przewidzenia, często zaskakujące, czasem bolesne. Pierwsze odczucia jakie dziecko odbierze z własnego ciała będą nośnikiem emocji matki. Takiego dotyku dziecko nie potraktuje jako przyjemność, a raczej jako zagrożenie, w konsekwencji tak zacznie traktować swoje ciało.
Pomoc w zrozumieniu emocji
Dzieci rodząc się nie znają emocji. Poczucie dyskomfortu związanego z nudą, bólem, złością jawi im się jako jedno. To rodzice muszą nauczyć swoje dzieci rozróżniać te odczucia, nazywać je i reagować adekwatnie do potrzeb dziecka. Nauczyć je jak sobie z nimi radzić. Zrozumienie uczuć dziecka wymaga od rodziców pewnej uwagi ukierunkowanej na jego potrzeby. Opiekun zauważywszy targające dzieckiem emocje musi potrafić je opisać i pomóc dziecku się z nimi uporać.
Wyobraźmy sobie sytuację, zwyczajowo określaną przez większość rodziców „dziecko samo nie wie czego chce”. Malec jest rozdrażniony, płaczliwy, rozpoczyna zabawę tylko po to, aby za chwilkę rzucić w kąt ulubioną zabawką i z krzykiem biec do mamy. Dziecko samo nie potrafi poradzić sobie z „rozsadzającymi” je emocjami, złością, zmęczeniem, żalem. To matka musi podać mu dłoń, przytulić i pomóc dziecku uporządkować i nazwać uczucia, jednocześnie wskazując rozwiązanie: „jesteś zmęczony, położę cię spać”. Dzieci tych matek, nigdy nie przyjdą do mnie mówiąc: „Pani Agnieszko, nie rozumiem co czuję, a potem jest już za późno, jestem wściekła i nie potrafię się uspokoić”. Dzieci tych matek będą czuły narastającą w ich ciele złość lub zmęczenie, nie będą też potrafiły odpowiednio na nie reagować. Ich ciała będą dla nich źródłem chaotycznych wrażeń, niemożliwych do skontrolowania często odbieranych jako zagrażające. Osoby, prowadzone przez swoje matki przez świat emocji, traktować będą swoje ciało jako sprzymierzeńca, który sygnalizuje, kiedy czas na chwilę wytchnienia.
Opisałam tutaj trzy z wielu czynników warunkujących sposób budowania obrazu własnego ciała i stosunku do niego. Oczywiście ani stosunek do ciała, ani jego obraz nie pozostają niezmienne, kształtują się i ewoluują przez całe życie. Przywołana tu postać matki jest dla mnie tylko symbolem. Owszem to matka przystawi dziecko do piersi i z jej głosem i zapachem dziecko wiąże najwcześniejsze doświadczenia, jednak czułość, zrozumienie, pomoc w rozumieniu emocji powinny płynąć od wszystkich osób opiekujących się dzieckiem.