Nadmierny apetyt – przyczyny mogą tkwić w chorobie!
Aktualizacja: 15 maja, 2024
Wilczy głód i nadmierny apetyt doskwierają wielu z nas. Ciągłe podjadanie, chęć na słodycze i nieposkromione wręcz zajadanie nudy – niweczy wszelkie plany dietetyczne, dodatkowo psując nam nastrój. Gdzie możemy zatem doszukiwać się przyczyn problemu i jak postąpić gdy już je zlokalizujemy?
Apetyt może oznaczać dwie rzeczy. Zwykłą ochotę na zjedzenie czegoś lub odczucie głodu. Kiedy jest naturalny pomaga dostarczać naszemu organizmowi odpowiednich składników, kontroluje podstawowe funkcje życiowe i daje nam siłę, aby sprostać wyzwaniom dnia codziennego. Z czym jednak związane jest ciągłe odczuwanie głodu, pomimo tego, iż zjadamy tyle, ile potrzebujemy?
Nadmierny apetyt – przyczyny
Przyczyn nadmiernego apetytu szukać można dosłownie wszędzie. Jest jednak kilka powodów, które definitywnie wynikają tylko i wyłącznie ze specyfiki funkcjonowania naszego ciała i jego psychosomatyki.
Pierwszym, głównym powodem, dla którego możemy cierpieć na nadmierny apetyt jest nieustabilizowany poziom glukozy we krwi. Może być on związany ze spożywaniem pokarmów, które na krótko aktywują duże ilości insuliny, czyli większości produktów o wysokim indeksie glikemicznym. Należą do nich przeważnie: słodycze, słodkie i suszone owoce, wszelkiego rodzaju gotowe przekąski czy nawet zbyt długo gotowane makarony i kasze. Wybieranie przekąsek, które zjadamy pomiędzy głównymi posiłkami ma ogromne znaczenie dla naszego apetytu i głodu, jaki będziemy odczuwać. Rozwiązanie jest więc proste, ale zarazem wymaga od nas dużej wytrzymałości i motywacji, bowiem zakłada zrezygnowanie (przynajmniej na jakiś czas) ze słodkich i bezwartościowych posiłków, wywołujących chęć na zjedzenie czegoś więcej. Zdecydowanie lepszym wyborem będzie zjedzenie np. serka wiejskiego, wafla z masłem orzechowym, malin, borówek czy nawet czegoś z zawartością tłuszczu (orzechy, śledź), zamiast sięgania po batoniki, ciastka lub co gorsza fast foody.
Drugą kwestią jest niezależne niestety od nas, faszerowanie produktów sztucznymi konserwantami i dodatkami chemicznymi przez producentów, które powodują „jedzeniowe uzależnienie”. Czy nie zdarzyło nam się czasem po zjedzeniu czegoś kupnego – batonika czy jogurtu owocowego, czuć niepohamowaną chęć na jeszcze? Oczywiście, że tak. Zdarza się to za każdym razem, ponieważ do większości pożywienia dodawany jest glutaminian sodu, aktywujący nasze receptory w układzie pokarmowym oraz uzależniający psychicznie. Działa on zupełnie jak pasożyt, który regularnie podkarmiany chce więcej i więcej. Wielu ludzi nie jest odpornych na działanie tego składnika i dostarczając go, ciągle mają ochotę na kolejną porcję, bo po prostu są do tego „zmuszeni”. Warto więc zastanowić się, dlaczego jedząc kupny jogurt „owocowy” zostaje nam w ustach nienaturalnie słodki posmak nakazujący zjeść więcej, a przygotowując taki sam jogurt z naturalnych owoców czujemy przyjemne nasycenie? Właśnie z tego powodu glutaminian sodu jest tak niebezpieczny i jest jednym z czynników, który wywołuje otyłość w wielu krajach. Dbajmy zatem o to by do minimum, a nawet do zera zminimalizować jego występowanie w naszym jadłospisie.
Trzecią przyczyną, dość oczywistą, może być nie spożywanie śniadania, które jest podstawowym posiłkiem, regulującym po nocy poziom glukozy w naszym organizmie. Nie spożywając pierwszego posiłku lub zaniedbując go, możemy uśpić na chwilę czujność naszego żołądka i może to skutkować rozregulowaniem odczucia łaknienia przez cały dzień i przesadnym najadaniem się na noc. Jest to naturalny mechanizm, ponieważ organizm uczy się magazynować pożywienie przez noc, by przygotować się na batalię z rana, kiedy to znów będziemy próbowali go zagłodzić. Przemyślmy to sobie.
Czwartą z przyczyn, chyba najbardziej bezpośrednią i mającą związek z problemem, jest niedostarczanie organizmowi odpowiedniej ilości kalorii i wartości odżywczych. Ciągłe bycie na diecie, diety redukcyjne, restrykcyjne odchudzanie się – to wszystko może zaburzać nasz apetyt. Według WHO kobieta nieaktywna fizycznie powinna spożywać ok. 1900 kcal, a mężczyzna 2400 kcal. Jednak zapotrzebowanie zwiększa się wraz z wykonywaniem codziennych czynności, takich jak sprzątanie domu, wychodzenie po schodach, wysiłek intelektualny, ćwiczenia aerobowe i anaerobowe (beztlenowe, np. trening siłowy), a także każda inna forma zużywania energii. Przy dużej aktywności zapotrzebowanie wzrasta nawet do 2500 kcal u kobiet i 3200 kcal u mężczyzn (!). Warto wiedzieć, iż większość kalorii zużywanych przez nasze ciało wykorzystywane jest do utrzymania podstawowych procesów metabolicznych, takich jak oddychanie, transport składników przez krew, czy termoregulacja. Warto więc skorzystać z dostępnych kalkulatorów zapotrzebowania energetycznego i określić swoje własne, a następnie skontrolować choćby przez jeden dzień, jak dużo kalorii sobie dostarczamy. Pamiętajmy, że uregulowanie poziomu kalorii przyczyni się do mniejszego odczuwania głodu i poskromi nasz apetyt.
Ostatnią z przyczyn, którą chciałabym wymienić jest choroba, która niezależnie od nas powoduje napady niekontrolowanego głodu. Są to m.in.: cukrzyca, choroby tarczycy, wyniszczenie organizmu, depresja, bulimia, bigoreksja i wiele innych, które zostaną szerzej omówione w dalszej części artykułu.
Nadmierny apetyt – czy to choroba?
Nadmierny apetyt należy uznać za chorobę, jeśli wszystkie z wymienionych powyżej przyczyn zostały zlikwidowane, a pomimo tego, wciąż mamy problemy z dojadaniem. Oczywiście, jeśli nie wynika to tylko i wyłącznie z naszej psychiki i braku motywacji (która jest tutaj kluczowym elementem), można podejrzewać przyczyny somatyczne (związane ze strukturami organizmu). Chorobami, którym może towarzyszyć tzw. nadmierne objadanie się, mogą być następujące:
- Cukrzyca – jest to niestety bardzo poważna choroba, coraz bardziej rozprzestrzeniająca się w cywilizacji. Towarzyszą jej problemy z wydzielaniem insuliny lub całkowita niewrażliwość na nią tkanek, co powoduje rozregulowanie systemu gospodarki cukrami we krwi. Nieleczona może powodować napady głodu, a dokładnie wtedy, gdy poziom glukozy gwałtowanie spada (co jest o wiele częstsze u osób cierpiących na to schorzenie niż u osób zdrowych) i zjedzenie czegoś słodkiego nie tylko jest w stanie wyciągnąć nas z letargu i senności ale bezpośrednio uratować nawet życie. Nie jest to jednak sposób na leczenie tej choroby, jeśli więc pojawiają się u nas objawy takie jak: suchość w ustach, nadmierne pragnienie i oddawanie moczu, częste napady głodu, stany zapalne na skórze i małe owrzodzenia – warto skonsultować się z lekarzem i zbadać poziom glukozy we krwi na czczo.
- Nadczynność tarczycy – zarówno nadczynność tarczycy, jak i niedoczynność, mogą powodować nadmierne objadanie się. W przypadku niedoczynności wynika to jednak z procesów, jakie zachodzą w naszym organizmie z powodu choroby. Cierpiąc na to schorzenie nasze komórki w nadmiernym tempie zużywają energię i wykorzystują jej zdecydowanie więcej niż potrzebujemy do codziennych czynności. To tak jakbyśmy szli powoli po prostej drodze, a komórki wyzwalały tyle energii, jakbyśmy biegli pod górkę, mimo że poziom drogi, wcale się nie zmienił. Stąd osoby z tym schorzeniem są nadaktywne, energiczne, ciągle im gorąco i wiecznie odczuwają głód, pomimo iż nie tyją. Nie jest to jednak zdrowe w żadnym aspekcie, ponieważ takie nadmierne zapotrzebowanie na energię przez organizm prowadzi do wyniszczenia, gdyż białka, węglowodany i tłuszcze nie są magazynowane i używane do odbudowy mięśni czy kości i regeneracji organizmu, tylko zużywane na bieżąco.
- Depresja, obniżone samopoczucie lub samoocena – jest to jedna z tych chorób, która wiąże ze sobą wiele negatywnych objawów dotyczących wszystkich układów. Choć osoby z depresją zwykle nie jadają wcale, ponieważ obojętność im na to nie pozwala, to zdarza się, że cierpią na napady głodu, które są przez takie osoby niekontrolowane. Piszę tylko i wyłącznie o początkowych stanach depresji, które wiążą się z apatią, sennością, niechęcią do wykonywania jakichkolwiek czynności czy obojętnością. Jeśli więc zauważymy u siebie podobne objawy towarzyszące napadom głodu, warto zwrócić się do psychiatry (do psychologa potrzebujemy skierowania, do psychiatry nie), by zlokalizować, czy źródło problemu nie leży tylko i wyłącznie w chandrze sezonowej czy już w początkowym stadium depresji.
- Zaburzenia odżywiania, bulimia, bigoreksja – są one oczywiście najbardziej bezpośrednią przyczyną nadmiernego apetytu, obciążone ponadto poczuciem winy i złością na samego siebie. W przypadku bulimii chodzi o napady najadania się zakończone wymiotami lub okresami głodówki, natomiast w przypadku bigoreksji związane jest to z obsesją na punkcie rozrostu muskulatury, która prowadzi do zaburzeń w przyjmowaniu ilości kalorii i często tłuszczów oraz węglowodanów. Nie należy bać się przyjrzeć samemu sobie i ocenić czy może rzeczywiście problem tkwi tylko i wyłącznie w niskiej samoocenie. Regularne spożywanie dobrze skomponowanych posiłków również może wspomóc nas w utracie kilogramów, dieta nie musi wiązać się tylko i wyłącznie z niejedzeniem i obcinaniem kalorii do minimum.
Jak więc sami możemy zauważyć, przyczyn nadmiernego apetytu może być wiele, a duża część z nich jest bardzo prosta do zniwelowania. Największym wysiłkiem okazuje się jednak przyznanie przed sobą samym do istnienia problemu i rozpoczęcie pracy nad zmianą złych nawyków. Przyczyn podjadania można doszukiwać się także w wielu chorobach, jednak zdiagnozowanie ich pozostawmy już specjalistom, do których warto się zgłosić, jeśli podejrzewamy, że możemy cierpieć na m.in.: cukrzycę, depresję czy bulimię. Nie w każdym przypadku nadmierny apetyt musi wiązać się z chorobą, najważniejsza jednak jest obserwacja własnego organizmu i dopasowanie metod działania do własnych potrzeb.
W kolejnej części dowiecie się m.in.: jak opanować nadmierny apetyt i jak z nim walczyć oraz co ciekawe – podam kilka sposobów na opanowanie nieposkromionej chęci na słodycze, która towarzyszy większości z nas. Zapraszam więc do przeczytania kolejnej części pod tytułem „Nadmierny apetyt- czy można go poskromić?”.
Bardzo ciezko jest zyc z brakiem apetytu
Świetny artykuł. Dziekuje. Walczę z nadwagą. Do południa nic nie jem z nadzieją, że wytrwam na diecie, że tym razem się uda. Niestety wieczorem ogarnia mnie wilczy apetyt. Walczę z tym ale często przegrywam. I tak od wielu miesięcy. Choc nie jem słodyczy, nie słodzę nie potrafię schudnąć. Po przeczytaniu tego wiem, że muszę przeorganizować dietę ale przede wszystkim myślenie
Mam 16 lat i jem jak to mój brat mówi za 3 chłopów którzy pracują na budowie ( i ma racje bo dużo jem ) gdy byłam młodsza gdzieś do 12/13 roku życia to byłam nie jadkiem no i już długo się z tym wzmagam ponieważ jem dużo a nie jestem gruba przeciwnie miałam niedowage i z trudem przytyłam aby mieć prawidłową wagę i z tego co przeczytałam mogę mieć chora tarczyce co wy o tym myślicie?
Masakra
Mój mąż zmagał się z objadaniem, gdy przez osiem miesięcy przebywał na bezrobociu. Strasznie przytył, przestał się ruszać i stał się drażliwy. Z czasem przestał szukać pracy . Gdy wracałam do domu, zastawałam puste opakowania po chipsach i gotowych daniach. Próbowałam przekonać go do zmiany diety gotując mu posiłki na cały dzień. To nic nie dało. Po wielu kłótniach zgodził się pójść na terapię. Wizyty przynoszą skutek. Widzę jak z tygodnia na tydzień odzyskuję dawnego męża.
Tak to prawda. Stres jest powodem podjadania.