Brak czasu to nie wymówka od zdrowego stylu życia – metamorfoza Agnieszki
Aktualizacja: 19 marca, 2024
Postawiła sobie konkretny cel i dopięła swego! Teraz motywuje innych do tego samego. Swoim przykładem pokazuje, że można i nigdy nie jest za późno, by podjąć walkę o siebie.
Metamorfoza Agnieszki
Agnieszka Królicka jest osobą pełną pozytywnej energii, którą przenosi na wszystkich wokół siebie i nie tylko. Jako adminka jednej z największych grup wsparcia dla odchudzających się na Facebooku motywuje ponad 10 tysięcy osób do podjęcia walki o własne zdrowie i piękny wygląd. Ale czy było tak zawsze? W rozmowie z nami opowiedziała swoją historię.
– Nigdy nie byłam osobą nieaktywną. Zawsze coś robiłam a to wycieczki rowerowe czy kajaki. Jednak jedzenie w biegu i nie pilnowanie tego co się jadło było powodem mojej wagi.
Agnieszka co dzień do pracy dojeżdża 120 km. W pracy wiadomo, nie zawsze ma się czas na porządny i zdrowy posiłek. Często to jedzenie fast foodów zastępowało domowy obiad, bądź też małe przekąski, które na krótko oszukiwały głód. Po powrocie do domu trzeba było odrobić straty. Wieczorne posiłki były wówczas największe i najbardziej obfite w tłuszcze i węglowodany. W czasie snu organizm nie był w stanie tego wszystkiego spalić.
– Pamiętam, to było 20 października, weszłam na wagę i zobaczyłam 113 kg, aż się rozpłakałam. Spojrzałam na siebie i powiedziałam sobie, jeśli nie schudnę 30 kg do moich 40 urodzin 25 marca to nigdy tego już nie zrobię.
Jasno i wyraźnie określony cel był dla Agnieszki ogromną motywacją. Kupiła kijki do Nordic Walking i rozpoczęła z nimi regularny trening początkowo po 2–3 km. Przeglądała internet w poszukiwaniu porad, informacji, od których mogłaby zacząć swoją walkę o piękną sylwetkę.
– Jak powtarzam wszystkim, moje początki nie były mądre. Wiem o tym. Zaczęłam od diety kapuścianej.
Po sprawdzeniu jadłospisu, składników, produktów Agnieszka przez 6 dni stosowała dietę kapuścianą. W ten sposób pozbyła się swoich pierwszych kilogramów, co dało jej siłę i wiarę w to, że jednak może się udać. Później wybrała dietę Kopenhaską, wzbogaconą o dodatkowe porcje warzyw.
Waga Agnieszki wciąż leciała w dół, a zachwyt najbliższego otoczenia dodawał jej skrzydeł. Przyszedł jednak czas, w którym do głosu doszedł zdrowy rozsądek. Kilogramy lecą, ale co ze zdrowiem? Po przeprowadzeniu odpowiednich badań okazało się, że organizm jest w świetnej kondycji. Można odchudzać się dalej. Agnieszka wciąż szukała kolejnych informacji w internecie, kolejnych pomysłów i sposobów na zrzucenie kilogramów. Tym razem jednak gotowe diety poszły w odstawkę, a zaczęło się eksperymentowanie.
– Zawsze powtarzam wszystkim, że każdy organizm jest inny. Diety ułożone indywidualnie przez dietetyka nie będą pasować do wszystkich, więc nie warto ich brać od koleżanki. Zobacz jak twój organizm zareaguje na kolejne produkty i sama zdecyduj, co możesz jeść a co należy zastąpić.
Agnieszka do swojej diety zaczęła włączać kolejne produkty i uważnie obserwować swoją wagę. Jeśli zauważyła, że po produktach mącznych jej waga nie idzie w tę stronę, w którą by chciała, rezygnowała z nich i zastępowała je innymi. W ten sposób ze swojej diety na stałe wyłączyła mąkę – chleb piecze samodzielnie na bazie twarogu i otrębów, zrezygnowała z produktów tłustych i słodkich, wyeliminowała sól, cukier, śmietany, makarony, ryż je tylko czarny i tylko od czasu do czasu.
– Zwiększyłam natomiast produkty białkowe: białe mięso,wołowina,ryby,jaja,chudy nabiał,owoce morza. Wiele przepisów na potrawy brałam z diety dukana. Do tego wszystkie warzywa: poza gotowaną marchewką i konserwowych. Owoce w sumie też wszystkie, ale w większości czerwone grejpfruty, melon, kiwi, arbuz. Z domowych przetworów : grzybki marynowane, mrożone, korniszony, ogórki kiszone Co jeszcze? Płatki owsiane, wszelkie otręby, orzechy, suszona żurawina. Całkowicie zrezygnowałam z tłuszczy, czasem w niewielkiej ilości odrobina oliwy z oliwek do sałaty. Potrawy, które przygotowuję są pieczone, grillowane lub na parze. Jeśli coś smażę to na suchej patelni, wtedy wykładam dno pergaminem – fajny patent, mniej mycia i nic się nie przypala.
W między czasie odnalazła grupę dla osób odchudzających się na Facebooku, gdzie zaczęła dzielić się z innymi każdym swoim kilogramem, który udało jej się zgubić.
– Dziewczyny pisały o mnie, motywowały mnie, a ja odpłacałam się tym samym. Nie spostrzegłam, gdy po 3 tygodniach zostałam już adminem grupy.
W końcu nadszedł wielki dzień 25 marca, dzień 40 urodzin.
– Po raz kolejny weszłam na wagę. Robiłam to często, ale to był ten dzień. I było ponad 30 kg mniej!
Cel, do którego z tak wielką wytrwałością dążyła został osiągnięty. Nie znaczy jednak, że po tym czasie wszystko wróciło do normy. W życiu Agnieszki zaszły ogromne zmiany. Pozbyła się starych nawyków żywieniowych, które doprowadzały jej zdrowie i sylwetkę do ruiny. Piesze wędrówki z kijkami stały się jej pasją i poświęca im każdy wolny dzień. Produkty, które wcześniej wyeliminowała ze swojej diety już nigdy do niej nie powróciły.
– Wcale nie czuje ich braku. Zawsze gotuje dla mojego męża i dwójki dzieci, a sobie przygotowuje coś innego.
Obecnie waży 72,5 kg! To całe 40,5 kg mniej. Agnieszka udowodniła, że brak czasu nie jest wymówką od zdrowego trybu życia. Co dzień wstaje o 4 rano, aby dojechać do pracy. Tam w ciągłym ruchu spędza pełne 8 h. Wraca do domu, gdzie czekają na nią obowiązki domowe, pranie, gotowanie, sprzątanie. Wieczorem znajduje także czas dla innych. Dziennie odpisuje na około 20 wiadomości od dziewczyn z grupy na Facebooku, które szukają u niej porady, motywacji, wsparcia. Stara się odpisywać każdemu.
– W ciągu tygodnia niestety nie zawsze udaje mi się znaleźć czas na kijki, ale gdy przychodzi weekend albo dzień wolny… weekend jest mój.
Wówczas wszystkie obowiązki domowe przejmuje mąż, a Agnieszka wyrusza wraz z kijkami na swoje stałe trasy po 20–25 km. Często publikuje swoje zdjęcia z treningu, bądź jego wyniki na grupie, co motywuje innych do aktywności.
Historia Agnieszki jest dowodem na to, że wszystko jest możliwe i jeśli ktoś chce schudnąć to schudnie z każdej wagi. Nauczona własnym doświadczeniem chętnie dzieli się swoją wiedzą z innymi.
– Dziewczyny piszą do mnie, proszą o przepisy na chleb, który nie pójdzie w boki, ale także piszą, bo nie mają się komu wygadać.
Odpowiednia motywacja i wsparcie potrzebne jest każdemu, a przykład, który możemy zobaczyć na własne oczy ma największą moc. Każdy organizm jest inny, tak jak historia każdego człowieka, ale radę, którą Agnieszka powtarza każdemu jest:
Walczcie, bo walczycie dla siebie i o siebie.