Czy musisz być piękna?
Aktualizacja: 10 listopada, 2014
Mówią nam o tym reklamy w mediach, reklamy na ogromnych bilbordach naszych wielkich miast, abyśmy przypadkiem spacerując z dzieckiem, czy wracając samochodem po pracy, czegoś nie przegapiły. W radio też wciąż pomiędzy ulubioną muzyką przewijają się teksty dotyczące kobiecej sylwetki, włosów lub ubioru.
Wiem, że każda kobieta chciałaby być i czuć się piękna. Jest to zupełnie naturalne, zdrowe i wpisane w naszą kobiecość. Od najmłodszych lat nosimy w sobie pragnienie, aby nasi rodzice nas podziwiali i zachwycali się nową sukienką, upięciem włosów albo naszym tańcem na środku salonu. Oczywiście, nie każda mała dziewczynka lubi się w dzieciństwie stroić i przymierzać buty swojej mamy, jednak z wiekiem, gdy wchodzimy w okres dojrzewania, dostrzegamy coraz bardziej wyostrzające się różnice pomiędzy naszą sylwetką, a sylwetką chłopców, a także zaczynami porównywać się z wyglądem innych dziewczynek. Chcemy się podobać i wpaść w oko choćby jednemu chłopcu w całej szkole. Czas dojrzewania, zmiany kształtu ciała i pojawiającego się na twarzy trądziku, jest często bardzo trudny dla dziewcząt. Na pewno wiele z nas ma niezbyt przyjemne wspomnienia z tego okresu.
Jednak mając wsparcie w rodzicach i otaczając się rówieśniczkami, przechodzimy tą burzę hormonów i stopniowo stajemy się kobietami. Poznajemy nowe cechy naszego ciała, uczymy się radzić z naszą biologią, podkreślamy urodę, czasami chowamy jej mankamenty. Ale czy na pewno? Czy mając 20, 30, a nawet 50 lat możemy twierdzić, że już jesteśmy kobietami, skoro z każdym sezonem media wpierają nam, jak wiele jeszcze nie wiemy, a bez tej wiedzy po prostu nie można się obejść?
Zgadzam się, że nie mamy większego wpływu na to, co promuje reklama i najlepiej byłoby robić swoje, żyć pełnią życia i nie zwracać uwagi na wciąż pojawiające się nowości dotyczące cudownych metod na uzyskanie kobiecego piękna. Jednak z każdym rokiem, z każdą kolejną porą roku, dostrzegam, że nacisk na naszą urodę jest coraz większy.
Skąd to się bierze? I po co?
No tak, odpowiedź jest raczej prosta. Gdy ktoś sugeruje nam, że z naszą cerą, włosami, czy nawet nawodnieniem organizmu jest coś nie tak, bardzo łatwo mu wierzymy i kusimy się na jego oferty wspaniałych kosmetyków. Ktoś robi interes, ktoś zarabia, oczywiście ma do tego prawo. Niestety jednocześnie nasza wiara w siebie i w nasze prawdziwe piękno za każdym razem zostaje podkopana.
Z jednej strony wciąż podkreśla się jak ważna jest nasza sylwetka. Nie możemy mieć cellulitu, nie-płaskiego brzucha i wychodzić poza rozmiar ubrań 38. Mam czasami wrażenie, że wkrótce większe rozmiary po prostu znikną z półek sklepowych. Jako dietetyk, również jestem zdania, że utrzymanie prawidłowej masy ciała jest ważne, przede wszystkim ze względów zdrowotnych. Jednak reklamy promujące rozmiary XXS wcale nie stawiają na zdrowie… Sugerują wręcz, że należy chwytać się wszelkich możliwych sposobów, pozornie nieszkodliwych, aby osiągnąć idealny lecz nierzeczywisty wygląd pań z żurnali. Dlatego, już w połowie wiosny media zalewają nas ogłoszeniami dotyczącymi cudownych środków odchudzających, czasopisma proponują nam krótkotrwałe, acz niezwykle skuteczne diety, a kluby fitness zabijają się o klientów, tworząc coraz to bardziej rozbudowane i atrakcyjne oferty „na każdą kieszeń”. Byle tylko w lipcu wyjść na plażę w stroju kąpielowym!
A jeśli mi się nie uda?
Jeśli nie zrzucę zimowej oponki, nawet pomimo starań? Czy zamkną przede mną plaże? Jeśli nawet nie, to gdzieś z tyłu głowy, nawet na wakacjach, będzie mi towarzyszyć poczucie winy, że nie jestem idealna.
Sezonów na odchudzanie jest w naszym kalendarzu jeszcze kilka. Tuż po świętach Bożego Narodzenia, nie możemy zapomnieć, że spędziliśmy trochę czasu za stołem, a za kilka dni Sylwester. Przecież to niemożliwe, aby ładnie wyglądać w sukni wieczorowej, mając 2 cm więcej w obwodzie bioder. Zwyczajnie się nie da… Podobnie jest w okresie po świętach Wielkanocnych, gdzie również wciąż musimy słyszeć, że mazurki i serniczki miały niewybaczalną liczbę kalorii.
Wydawałoby się, że na tym można by poprzestać. Kobieta powinna być smukła, więc „dobroduszne” reklamy chcą jedynie nam w tym pomóc. Jednak zwykłe metody na odchudzanie, to nie wszystko. Pojawiające się ostatnio hasła dotyczące zakwaszenia organizmu, czy też nadmiaru w nim wody, po prostu zaczynają mnie śmieszyć. Nadchodzi sezon przesilenia wiosennego. Czujesz się zmęczona? Brakuje Ci energii? To na pewno przez zakwaszenie…
Gdy kończy się lato, spada temperatura, przychodzą dni deszczowe, ponownie dopada Cię przygnębienie. A ponadto „pomimo diety” (Ja się pytam, jakiej diety? Tej którą sugerują czasopisma?) nie możesz schudnąć, to na pewno przez nadmiar wody w organizmie (pochłonęłaś ją chyba z tym deszczem). Koniecznie więc idź do apteki i weź coś odwadniającego. Poczujesz się lepiej, jak ręką odjął.
Nie twierdzę, że senność, zmęczenie i osłabienie, nas nie dotyczy. Wręcz przeciwnie. Uważam, że w dzisiejszych czasach, gdy codziennie towarzyszy nam stres, nie możemy się wysypiać i rzeczywiście, czasami nieszczególnie zwracamy uwagę na to, co jemy, możemy odczuwać brak energii. Jednak nie jesteśmy lekarzami, którzy na podstawie subiektywnych objawów mogą postawić diagnozę. Tym bardziej specjalistami w dziedzinie medycyny nie są autorzy reklam, których głównym celem jest sprzedanie jak największej ilości swojego produktu. Dlatego bardzo proszę, drogie Panie, podchodźcie do wszelkich sugestii i propozycji producentów, bardzo ostrożnie. Zawsze możecie wybrać się do apteki i chociaż zapytać farmaceuty o konkretny produkt z reklamy. Jest ich wiele i nie zawsze pani w aptece będzie znała dokładną skuteczność ich działania, ale można liczyć na to, że udzieli nam dobrej rady.
Natomiast, jeśli rzeczywiście czujemy się osłabione, zmęczone i szybko tracimy energię, warto wybrać się do lekarza. Czasami wystarczą proste badania krwi i moczu, aby stwierdzić, czy dotyczy nas problem zakwaszenia, czy też nie. Często zdarza się, że z powodu braku żelaza w pożywieniu, lub jego niskiej przyswajalności, pojawi się u nas anemia, z którą łatwo sobie poradzić przyjmując żelazo w tabletkach. Jednak to nie my powinnyśmy o tym decydować, a lekarz na podstawie naszych wyników badań. Więc poświęćmy sobie chwilę i dla własnego dobra, zafundujmy sobie wizytę u lekarza rodzinnego, zamiast atakować nasz organizm nieznanymi specyfikami, których efekty uboczne mogą przynieść jeszcze gorsze rezultaty.
Naturalne piękno, czyli życie w zgodzie z naturą
Cieszy mnie bardzo, że obok reklam dotyczących walki z cellulitem, rozszerzonymi porami i mimicznymi zmarszczkami twarzy, pojawiają się także piękne spoty reklamowe promujące wewnętrzne piękno każdej z nas. Nie ma ich zbyt wiele, ale istnieją na rynku marki, które mogą podnieść nas na duchu i przypomnieć, co jest naprawdę ważne.
Jedną z takich firm, jest marka Dove. Od wielu lat stara się promować naturalne piękno kobiet, a w jej reklamach za każdym razem występują normalne kobiety, w różnych wieku i o każdej sylwetce. Niektóre gwiazdy również starają się postawić na naturalność. 29-letnia piosenkarka Colbie Caillat w swoim najnowszym klipie pt. „Try” wystąpiła bez makijażu, bez specjalnej fryzury i bez photoshopa. Jak podkreśla, chce, aby kobiety żyły w zgodzie ze swoją naturą.
A zatem również w Polsce pojawiają się kampanie, które przeciwstawiają się promowaniu idealnego, nieskazitelnego i nierealnego kobiecego piękna, które znajdziemy przykładowo w znanej amerykańskiej firmie Victoria Secret. Jednak choćby dobrych reklam było coraz więcej, nie zmienimy tego, że na rynku wciąż będzie królowała moda, na bycie idealną. Nie tylko na utrzymanie nienagannej sylwetki, ale też na posiadanie szafy pełnej najmodniejszych ubrań, tryskanie energią na co dzień, wychowywanie dzieci, utrzymanie domu i osiąganiu sukcesów w pracy, przy regularnym korzystaniu z oferty klubu fintess. Przy tym wszystkim nasze włosy powinny lśnić, zęby błyszczeć w uśmiechu, stopy wdzięcznie stąpać na szpilkach, a nam nie wolno uskarżać się na zmęczenie, bo niewątpliwie będą to pierwsze objawy menopauzy…
Chciałabym, aby każda z nas z dystansem podchodziła do wszelkich reklam i ofert pojawiających się w mediach, dotyczących urody. Nie zmienimy tego, że podświadomie będą one oddziaływać na nasze samopoczucie i postrzeganie siebie, jednak musimy pamiętać, że to nasze zdrowie jest najważniejsze. Jeśli rzeczywiście chcemy zmienić coś w naszej sylwetce, poprawić cerę lub dodać sobie energii, warto wybrać się do specjalisty. Kilka wizyt u dietetyka, a nawet porady online, mogą korzystnie i bezpiecznie wpłynąć na wygląd naszego ciała i poprawić nasz nastrój. Poza tym kontakt z osobą kompetentną sprawi, że nie zostaniemy same z naszym problemem i wszelkie niepokojące objawy będziemy mogły z nim skonsultować. Zamiast więc od razu sięgać po radykalne środki i chwytać się wszystkiego, co proponuje reklamy, zatrzymajmy się i zastanówmy, czy na pewno jest to nam potrzebne. Starajmy się żyć w zgodzie ze swoją naturą, nie róbmy nic na siłę. Dbajmy o siebie i o swoje zdrowie. I pamiętajmy, że każda z nas jest piękna. Im czujemy się zdrowiej, tym jesteśmy szczęśliwsze. A im czujemy się bardziej szczęśliwe, tym nasze piękno jest bardziej dostrzegalne.