Dieta odchudzająca McDonald’s – czy to możliwe?
Aktualizacja: 6 maja, 2024
Pierwszym zaleceniem żywieniowym, które dostajemy po wizycie u dietetyka jest zwykle wyeliminowanie z jadłospisu żywności typu fast food. Hamburgery, frytki i lody to nie produkty, które można uznać za zdrowe i pełnowartościowe. Wysoki stopień przetworzenia, duża zawartość tłuszczu (w tym szkodliwych kwasów tłuszczowych trans), cukru i kalorii dań serwowanych w barach szybkiej obsługi dyskwalifikują je jako produkty dietetyczne. Wszystko to wydaje się oczywiste, do czasu poznania historii Johna Cisny – nauczyciela z Iowa, który postanowił schudnąć, jedząc w restauracji McDonald’s. Jakie były efekty fast foodowej diety i co o tym wszystkim sądzi dietetyk?
Dieta McDonald’s
Wszyscy zdajemy sobie sprawę, iż produktom typu fast food trudno przypiąć etykietę zdrowych, mimo iż cieszą się one tak dużą popularnością. Szkodliwość dań serwowanych w popularnej sieci barów szybkiej obsługi świetnie zobrazował nakręcony w 2004 roku film dokumentalny pt. „Super size me”, którego bohater – Morgan Spurlock – podejmuje wyzwanie przeprowadzenia eksperymentu żywieniowego, podczas którego stołuje się wyłącznie w sieci restauracji McDonald’s. Morgan, ciesząc się dobrym zdrowiem i prowadząc zdrowy styl życia, na 30 dni zmienia swoje nawyki upodabniając je do typowego stylu życia przeciętnego Amerykanina. Mała ilość ruchu i dieta z McDonalds’a w ciągu 30 dni skutkuje u niego znacznym pogorszeniem stanu zdrowia – palpitacje serca, zaburzenia profilu lipidowego, zły nastrój i …. 11 kg na wadze więcej, niż przed eksperymentem. Spurlockowi udaje się jednak dokończyć eksperyment i pokazać światu, jak negatywny wpływ na stan zdrowia ma taki styl życia. Mimo iż film „Super size me” nie pozostawia wątpliwości co do szkodliwości fast foodów, John Cisna, nauczyciel z Iowa, postanowił powtórzyć eksperyment Morgana, oczekując jednak … odwrotnego efektu! Założył, że w ciągu 180 dni diety opartej na daniach z sieci McDonald’s schudnie i poprawi swoje zdrowie. W przeciwieństwie do Spurlocka, Cisna nie sugerował się jednak wyłącznie swoim apetytem i gustem smakowym. Zadaniem jego studentów było takie ułożenie jego diety, by łączna ilość spożywanej energii nie przekraczała 2000 kcal, a białko, tłuszcze i węglowodany były na odpowiednim poziomie. Uczniowie mieli również tak zbilansować jadłospis, by pokrywał zapotrzebowanie na najważniejsze składniki mineralne i witaminy. Cisna spożywał tylko 3 posiłki dziennie – śniadanie, lunch i kolację. Oczywiście wszystkie posiłki jadał w restauracji McDonalds’a. Mimo iż w jego diecie pojawiały się sałatki czy jajka, przeważającą część jego menu stanowiły BicMacki i nuggetsy. Co ważne, Cisna zaczął również prowadzić bardziej aktywny styl życia – pięć razy w tygodniu intensywnie maszerował przez 45 minut. Jakie efekty przyniosła ta kontrowersyjna dieta?
Dieta McDonald’s – efekty
W ciągu 180 dni trwania eksperymentu Cisna zrzucił 25 kilogramów, z początkowej wagi wynoszącej 127 kg do 101 kg pod koniec trwania eksperymentu. Pomiarów masy ciała dokonywał co 45 dni, notując kolejno 10, 7, 4, 2 kg mniej przy każdym ważeniu. Sylwetka Johna zdecydowanie się poprawiła, a tkanka tłuszczowa w okolicy brzucha uległa zdecydowanemu zmniejszeniu. Co ciekawsze, poprawił się również jego profil lipidowy – nastąpił spadek poziomu cholesterolu całkowitego i frakcji lipoprotein LDL. Cisna deklarował także znaczące polepszenie samopoczucia. Mimo wielu kontrowersji, trudno negować efekty widoczne gołym okiem. Jak więc wytłumaczyć paradoks diety McDonald’s i jej skuteczności?
Dieta McDonald’s – opinia dietetyka
Eksperyment Johna Cisny można interpretować na kilka sposobów. Zwolennicy diety IIFYM (ang. If It Fits Your Macros – elastyczny system żywienia kładący nacisk jedynie na bilansowanie energii i makroskładników odżywczych, nie przywiązujący wagi do źródła ich pochodzenia i jakości pożywienia) z pewnością będą podawać przykład Cisny jako argument potwierdzający zasadność ich przekonań. To właśnie limit kaloryczny i monitorowanie spożycia poszczególnych składników pokarmowych sprawiły, że John osiągnął efekt odwrotny, niż Morgan Spurlock w eksperymencie „Super Size me”. Otyły do tej pory Cisna, którego zapotrzebowanie kaloryczne na starcie eksperymentu wynosiło około 3000 kcal, przeszedł na dietę o 1000 kcal niższą. Deficyt kaloryczny pogłębiała jeszcze aktywność fizyczna, podczas której Cisna mógł spalić do 400 kcal. Zakładając, że do tej pory nauczyciel nie zwracał uwagi na ilość spożywanej energii i był otyły, można stwierdzić iż najpewniej jadł więcej, niż jego wynoszące 3000 kcal zapotrzebowanie, więc redukcja kalorii była nagła i znacząca, co mogło spowodować tak spektakularny spadek masy ciała. Nie znamy również rozkładu makroskładników Johna, można jednak zakładać, iż przewidział on duże spożycie białka w swojej diecie, które napędzało przemianę materii, termogenezę poposiłkową, dawało sytość i nie było odkładane w postaci tkanki tłuszczowej. Trzeba również pamiętać o tym, iż osoby otyłe z reguły chudną więcej, szczególnie w pierwszych miesiącach diety, gdyż ich poziom tkanki tłuszczowej jest na tyle wysoki, iż organizm nie włącza mechanizmów obronnych chroniących przed całkowitą redukcją tłuszczu. Pod koniec trwania eksperymentu John – mimo, że chudszy o ponad dwadzieścia kilogramów – nadal miał nadwagę, a jak widać prowadzona przez niego redukcja stopniowo zwalniała (w ostatnich 45 dniach diety schudł tylko 2 kg). Możliwe, że dalsze prowadzenie eksperymentu dawałoby coraz mniej obiecujące wyniki.
Mimo niepodważalnych efektów zarówno wizualnych, jak i widocznych w przedstawionych badaniach krwi – dieta McDonald’s nie jest rewolucyjnym odkryciem idealnej diety odchudzającej. Swój sukces John Cisna zawdzięcza mimo wszystko monitorowaniu spożycia poszczególnych składników pokarmowych i kalorii oraz bardziej niż do tej pory aktywnemu trybowi życia. Studenci Cisny postarali się, by dieta spełniała zapotrzebowanie na ważniejsze składniki mineralne i witaminy, jednak mimo to z pewnością była niedoborowa – m.in. w błonnik, magnez, witaminy z grupy B czy witaminę D, które w fast foodach występują najwyżej w ilościach śladowych. Ponadto, żywność ta bogata jest w kwasy tłuszczowe trans, które wykazują zdolność do kumulowania się w ludzkiej tkance tłuszczowej. Ich negatywne działanie (m.in. zwiększające ryzyko chorób serca) może być widoczne w czasie dłuższym, niż 180 dni, jednak prędzej czy później się pojawi. Co więcej, wysokie spożycie węglowodanów pochodzących z żywności fast food i słodzonych napoi kreuje wysokie ryzyko rozwoju insulinooporności, a następnie cukrzycy typu II. Cisna nie przedstawił zaś badań świadczących, iż jego gospodarka cukrowa po przeprowadzeniu eksperymentu nie uległa rozregulowaniu. Zabrakło również oznaczenia poziomu homocysteiny, która jest lepszym niż profil lipidowy markerem diagnostycznym stanu zapalnego naczyń krwionośnych predysponującego do rozwoju miażdżycy, a której stężenie może być podwyższone mimo prawidłowych wartości cholesterolu całkowitego. Wysokie spożycie tłuszczu, głównie trans i kwasów omega-6, mogło zapoczątkować wytwarzanie cytokin prozapalnych, które w przyszłości zaowocują rozległym stanem zapalnym i rozwojem chorób z autoagresji. Zasobna w cukier dieta powoduje zintensyfikowanie procesu glikacji i powstanie tzw. AGEs, które znacząco przyspieszają procesy starzenia. Mięso dostępne w barach szybkiej obsługi pochodzi zaś z hodowli przemysłowej, w której zwierzętom często podaje się hormony i antybiotyki. Wysokie spożycie takiego mięsa może rozregulować gospodarkę hormonalną i mikroflorę jelitową.
Mimo iż przykład Johna Cisny pokazuje, że zasada umiaru w ilości spożywanej żywności i prowadzenie umiarkowanej aktywności fizycznej może okazać się kluczem do sukcesu w przypadku diety odchudzającej, nie należy pomijać wpływu jakości pożywienia na zdrowie w dłuższej perspektywie czasu. Nie u wszystkich zasada calories in, calories out (stawiająca swego rodzaju znak równości między ilością energii spożywanej, a wykorzystywanej) sprawdzi się w procesie redukcji tkanki tłuszczowej. Nawet zdrowe osoby (jeśli chcą takimi pozostać) nie powinny powtarzać eksperymentu Cisny, nie mówiąc o tych, u których już rozwinęły się procesy miażdżycowe czy insulinooporność. Być może w tym przypadku „wyjątek potwierdza regułę”.
Bardzo ciekawy artykul:)
dziękuję 🙂