Czytamy etykiety – data minimalnej trwałości a termin przydatności do spożycia
Aktualizacja: 8 kwietnia, 2024
Większość Polaków kupując w sklepie produkty mleczne z dopiskiem “light” lub “większa ilość białka”, jest pewna, że wybierają dobrze. Chcąc zdrowo się odżywiać niestety często wkładamy do koszyka to, co bogate jest w substancje dodatkowe, puste kalorie czy cukry proste, kierując się zapewnieniami producentów ukrytymi z chwytliwych hasłach. Składniki te prowadzą nas prostą drogą do otyłości i wielu innych chorób dietozależnych. Warto wiedzieć jak czytać etykiety, interpretować skład produktów oraz wybrać odpowiednie produkty dla naszego organizmu.
Jak czytać etykiety?
Najważniejszą podstawą w czytaniu etykiet jest kolejność składników. To co jest pierwsze, zajmuje największą ilość procentową całości. Czytając składy wielu soków czy jogurtów, możemy zauważyć, że to cukier znajduje się na pierwszym miejscu, a owoce na samym końcu. Kolejnym „haczykiem” producentów jest umieszczanie w składzie syropu glukozo-fruktozowego czy słodu jęczmiennego. Wszystkie te nazwy oznaczają po prostu cukier bądź jego zamienniki. Warto pamiętać, że 1 łyżeczka cukru to ok. 4 g. Łatwo więc oszacować, ile cukru znajduje się w puszcze coli czy słoiku dżemu.
Kolejnym ważnym aspektem jest sól. Jej nadmierna ilość, spożywana przez człowieka, może doprowadzić do rozwoju chorób sercowo-naczyniowych. Maksymalna dzienna „dawka” soli to 5 g, czyli jedna łyżeczka. Niestety nie każdy wie, że znajduje się ona na etykietach większości produktów sklepowych, zarówno pieczywa, jak i makaronów, płatków i szynek. Zazwyczaj zapotrzebowanie na ten pierwiastek pokryte jest właśnie z tych surowców, natomiast dodatkowe dosalanie np. wody do gotowania kasz czy w celu poprawy smaku przygotowywanych dań, znacznie przewyższa tę ilość i staje się dla ustroju niebezpieczne.
Na uwagę zasługują także substancje dodatkowe, czyli te, które w składzie umieszczane są z literą E. Zwykle są to barwniki (od E100 do E199), konserwanty (E200–E299), przeciwutleniacze (E300–E399), a także stabilizatory, zagęszczacze i emulgatory (E400–E499). Nie wszystkie z nich są szkodliwe, większość nie powoduje żadnych skutków zdrowotnych, a nawet wśród nich znajdują się te pochodzenia naturalnego, jak kwas askorbinowy (Wit.C – E300). Najlepiej wybrać ten produkt, który zawiera jak najmniej składników E na etykiecie. Jeśli jednak jakieś występują, łatwo je sprawdzić np. w aplikacji dostępnej na telefon czy w Internecie, gdzie znajdują się całe ich listy.
Najważniejsze w czytaniu etykiet jest to, by ich skład był jak najkrótszy i zawierający jak najmniej sztucznych dodatków. Przy kupowaniu dżemu starajmy się wybrać ten, który składa się z największej ilości owoców, a cukier obecny w produkcie powinien wynikać z dodanych owoców, a nie umieszczonego tam w czasie produkcji. Ponadto zwracajmy uwagę na oznaczenia np. MOM, które możemy zobaczyć m.in. na opakowaniach mięsa mielonego czy parówek. Skrót ten oznacza, że mięso zostało uzyskane w wyniku mechanicznego usunięcia resztek, które przylegały do kości. Zgodnie z prawem surowiec taki, nie może być nazywany mięsem. Co więcej, kupując produkty mleczne, istotne jest, by w składzie był tłuszcz mleczny (jest znacznie droższy), a nie roślinny. Często producenci używają tego drugiego, by zmniejszyć koszty produkcji.
Warto zwrócić uwagę także na skład jogurtów. Zwykle wzbogacone są w skrobię lub żelatynę, by przedłużyć termin ich przydatności lub sproszkowane białko (kazeinę lub serwatkę) w celu zwiększenia ilości białka. Są to niepotrzebnie dodawane składniki. Zamiast niego warto wybrać jogurt o naturalnym składzie, wówczas mamy pewność co do jego wysokiej wartości odżywczej.
Jeśli czytając etykiety, trafiasz na składnik, który jest Ci trudno przeczytać lub nie potrafisz go wymówić, lepiej odłóż go na półkę. Pod skomplikowanymi nazwami zazwyczaj kryją się sztuczne dodatki do żywności.
Na etykiecie oprócz składników, znajdują się też terminy taki jak: „data minimalnej trwałości” oraz „termin przydatności do spożycia”.
Data minimalnej trwałości
Jest to termin, do którego produkt na pewno zachowa swoje właściwości i nie zepsuje się. Dotyczy głównie artykułów suchych, t.j. makarony, kasze czy ryż. Po tym czasie produkt nie musi być zepsuty, ani nie jest to jednoznaczne ze szkodliwym wpływem na organizm. Oznacza to, że jest to data, do której producent gwarantuje świeżość wyrobu, a później nie bierze odpowiedzialności za ewentualne pogorszenie jakości, w porównaniu do świeżego towaru.
Termin przydatności do spożycia
Termin przydatności do spożycia znajdziemy na produktach także po frazie „najlepiej spożyć do”. Jest to termin, mówiący o tym, że przechowywany w prawidłowych warunkach produkt, zachowa swoje właściwości i trwałość mikrobiologiczną. Zazwyczaj odnosi się do towarów nabiałowych, mięs i wędlin. Surowiec taki do dnia opisanego powyższym stwierdzeniem, nie powinien się zepsuć i zmienić barwy czy smaku. Po tym czasie, nie należy spożywać artykułu, gdyż może być to niebezpieczne dla zdrowia, a w niektórych przypadkach nawet życia.
Czytanie etykiet jest niezwykle ważne dla zachowania zdrowia. Nie dajmy się wprowadzić producentom żywności w ich marketingowe pułapki. Każdy powinien być świadomym konsumentem. Pamiętajmy o podstawowych zasadach czytania składu artykułów. Najlepiej gdy jest on jak najkrótszy, zawiera naturalne surowce i znane nam nazwy składników. Jeśli napotkamy na trudną nazwę, zamieńmy produkt na inny. Podobnie w przypadku dodatków E, najlepiej by wyrób miał ich jak najmniej lub nawet w ogóle. Wtedy będziemy mieć pewność, że spożywamy zdrowy i naturalny produkt.